wtorek, 8 maja 2018

Mówić jedno robić drugie

Witam was moi kochani trochę nas tu nie było, ponieważ ciepło na dworze to trzeba spędzać czas na świeżym powietrzu. Dziś przychodzę do was z pewnym tematem na który się natknęłam całkiem przypadkiem przeglądając strony internetowe , mianowicie chodzi o temat komunijny nadszedł już Maj, a wiec i zaczął się okres komunijny, jak wam się wydaje czy wszystkie dzieci powinny być traktowane tak samo bez względu na chorobę z którą muszą się borykać przez całe życie, przecież to nie oni wybrali sobie taki los .
Wiele słyszymy jak księża mówią o wychowywaniu dzieci , o kochaniu bliźniego ,wzajemnym szacunku ,to dlaczego gdy chodzi o pomoc wtedy dostajemy odmowę. Pokażę wam fragment artykułu dotyczący mojego dzisiejszego tematu.Proboszcz nie zgodził się, by chory na padaczkę Piotruś poszedł do pierwszej komunii ze zdrowymi dziećmi.Klaudia z małej wsi na Mazurach ma dziś 28 lat i wciąż nie była u pierwszej komunii.
Kiedy mój młodszy syn przystępował do sakramentu, zapytałam księdza, czy mogłaby pójść z nim także Klaudia, która miała wówczas 18 lat – opowiada mama, Jadwiga. – Sama wychowuję dzieci, nie stać mnie było, żeby urządzać taką imprezę dwa razy.

O to, czy Klaudia może przyjąć sakrament z innymi dziećmi, Jadwiga zapytała proboszcza na spotkaniu z rodzicami. – Powiedział, że to wykluczone, bo moje dziecko nie potrafi się nawet przeżegnać. A potem dodał przy wszystkich, że pierwsza komunia to wielka i ważna uroczystość i nie wiadomo, jak Klaudia się zachowa. Może zacznie hałasować, robić zamieszanie. Szkoda byłoby psuć innym dzieciom ceremonię.



Rozpłakałam się. Klaudia cierpi na autyzm i padaczkę. Ale została ochrzczona – dlaczego do komunii miałaby nie pójść? Zapytałam, czy Klaudia nie mogłaby przyjąć sakramentu w sobotę, dzień wcześniej. Wtedy jest mniej ludzi na mszy i nawet gdyby zachowała się nie tak jak trzeba w kościele, nie byłoby aż takiego problemu. Ale proboszcz nie chciał o tym słyszeć.

Długo biłam się z myślami. Nawet mi do głowy przyszło, że może by ją w innej wierze do komunii posłać. U grekokatolików na przykład. W końcu odpuściłam, nie miałam siły walczyć.

To było już ponad dziesięć lat temu, proboszcz cały czas jest u nas na parafii. Boję się zapytać go ponownie, czy może zmienił zdanie. Mam go przekonywać, że Klaudia też jest dzieckiem, takim samym jak inne? I że nie można jej traktować gorzej? Czy to jej wina, że nie mówi? Czy moja Klaudia jest dzieckiem gorszego Boga?

Kiedyś proboszcz był u nas po kolędzie. Jak usłyszał, że nie mogę mu dać nic na ofiarę, bo wszystkie pieniążki na dzieci poszły, to mi nawet mieszkania nie poświęcił. Jeszcze skomentował, że nie wie, po co ja się tak męczę, lepiej, żebym Klaudię do zakonnic oddała.
Czy tak właśnie powinno się postępować ? Otóż nie ,ponieważ każdy człowiek jest istotą boską jest wiele chorób które powodują że ludzie nie są świadomi swych czynów zachowań nie potrafią zapanować nad tym ale to nie powód by zabraniać "spotkania z Bogiem "

1 komentarz:

  1. Temat niesamowity. Przykre... Szkoda że tak ludzi traktują a przychodzi co do czego to trzeba dać na kolęde do koperty :)

    OdpowiedzUsuń