Pomysłodawcą tego grubymi nićmi szytego święta jest Danielle Landes,
która w 2005 roku stwierdziła, że miłośnicy robienia na drutach powinni
mieć jeden dzień, w którym będą mogli się poznać i rozwijać swoją pasję
wspólnie. Tym bardziej, że robienie na drutach to zwykle czynność,
której ludzie oddają się w odosobnieniu. Publiczne obchody, które
odbywają się zwykle w pierwszej połowie czerwca, mają również rozwiać
powszechny mit, że na drutach robią wyłącznie „babcie”. Dlatego na
oficjalnej stronie święta można zgłosić swój własny druciany event lub
dołączyć do istniejących – na liście wszystkie strony świata: m.ni. USA,
Australia, Włochy, Finlandia i RPA. Święto stało się na tyle popularne,
że w 2012 roku zorganizowano już nie Dzień, ale Tydzień Robienia na
Drutach w Miejscach Publicznych. Obchody nie omijają również naszego
kraju – Polacy jednak organizują się „na własną rękę”, najczęściej przez
fora internetowe.
Pierwsze formy dziergania pojawiły się już w
Egipcie kilka wieków przed naszą erą, w Europie natomiast zwyczaj
rozpowszechnił się pod koniec średniowiecza. Tradycyjnie jest to
zajęcie, któremu oddawały się najczęściej kobiety, choć swoją przygodę z
nićmi mieli (lub wciąż mają) np. Charles Dickens, Ryan Gosling czy
George Lucas. Robienie na drutach dla innych często kojarzone jest z
wyrazem głębokiej troski i zaangażowania – uszycie na przykład swetra
zajmuje nieraz wiele tygodni. Korzyści jednak dotyczą obu stron –
badania wykazały, że rytmiczny i powtarzalny charakter robienia na
drutach pomaga zredukować stres oraz obniżyć ciśnienie. Co więcej,
podczas dziergania wytwarzają się hormony dobrego samopoczucia, czyli
serotonina i dopamina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz